Dzień osiemdziesiąty piąty

Dzien 85_PLAKAT.png

Aga Błaszczak na motywach opowiadania Ernesta Hemingwaya „Stary człowiek i morze”

Reżyseria: Aga Błaszczak
Scenografia: Joanna Kubik 
Muzyka: Paweł Rychert
Reżyseria światła: Filip Niżyński
Projekcje: Patryk Leszczyński
Produkcja: Anna Ratkowska-Filipowicz
Inspicjent: Marek Stawowczyk

Występują:
Dominika Guzek
Paweł Kuźma

Scena dla dzieci starszych

premiera: 1 lutego 2025
czas trwania: 1 godz. bez przerwy
spektakl dla widzów od 12 lat

 

Spektakl Dzień osiemdziesiąty piąty Agi Błaszczak to kameralna, pełna emocji adaptacja inspirowana Starym człowiekiem i morzem Ernesta Hemingwaya, opowiadająca o walce człowieka z nieuchronnością losu i akceptacji upływającego czasu. W tej wersji historia o starym rybaku zostaje przeniesiona do pokoju w hospicjum, w którym Santiago, teraz już pacjent, spotyka się z młodym pielęgniarzem Pablem, będącym jego towarzyszem w ostatnich dniach życia. Przesunięcie akcji z bezkresnego oceanu na ciasne, klaustrofobiczne łóżko szpitalne nadaje fabule intymny charakter, a bliskość tej sytuacji zmusza bohaterów do głębszego poznania siebie nawzajem.

Spektakl cechuje ascetyczność formy w połączeniu z bogactwem środków wyrazu. Dzięki precyzyjnej animacji lalką, narracji ruchem, światłem i projekcjami video na scenie buduje się atmosfera pełna subtelnego niepokoju i melancholii, która daje widzom przestrzeń na własną refleksję nad przemijaniem, samotnością i ludzką wytrwałością.

Dzień osiemdziesiąty piąty to opowieść o ostatniej wyprawie, która jest symbolem ludzkiej odwagi wobec zbliżającego się kresu, a także głębokiej relacji, jaka może narodzić się między osobami, które konfrontują się ze śmiercią. W tej chwili ostatecznej Błaszczak buduje relację pełną wzajemnego zrozumienia, szacunku i delikatności.

 

Lalka jest niesamowita, tak jak jej animator. Na początku spektaklu widzimy tylko jej poszarzałą głowę i rękę, ale już one przyciągają spojrzenie. Oczy – duże, szkliste i jakby osadzone w mokrym miejscu – patrzą widzowi w… oczy. Trudno przed nimi uciec. To oczy zmęczonego i wrażliwego człowieka, żyjącego wewnętrznym życiem. Aktor nie tylko porusza lalką i użycza jej głosu, lecz niczym prawdziwy pielęgniarz otacza starego opieką, troską, stara się w każdej chwili zapewnić mu maksimum komfortu. Widać, że się doskonale rozumieją. I wzajemnie słuchają, prawie zawsze. To „prawie” buduje klimat. Santiago otrzymuje ciepło, o którym niejeden chory może tylko marzyć… Lalka żyje na scenie życiem prawie autonomicznym. 

Beata Anna Samołon, Presto Portal

Paweł Kuźma, bo to właśnie on tchnął życie w Santiago znanego chyba nam wszystkim, pomimo przebywania na scenie przez cały czas, stanowił tło dla tak niesamowicie rozbudowanej postaci. Nie jest to w żaden sposób metafora! Santiago pomimo bycia faktycznie „tylko” lalką, wydaje się żywy, prawdziwy, naprawdę pełen emocji. 

Laura Lewandowska, UJOT fm